Ca?ej mangi Chobits nie czyta?em (dok?adnie to ostatniego tomu), jednak faktycznie anime w porównaniu do mangi jest straszliwe powolne. Tzw. fillerów s? chyba dwa je?eli dobrze pami?tam: odcinek na pla?y oraz z nawiedzonym mieszkaniem.
Ogólnie anime jest sweet i w ogóle (szczególnie Sumomo

), jednak manga jest du?o lepsza. No i to, co w mandze ?mieszy?o (monologi Hidekiego oraz jego idiotyczne zachowania) tu wydaje si? najzwyczajniej g?upie.
Sailor Moon - ach, wspomnienie z dzieci?stwa, ?wietne anime; chocia? by?oby lepsze, gdyby wyrzuci? po?ow? odcinków nic nie wnosz?cych do fabu?y, a które jecha?y po schemacie: wst?p, pojawia si? demon, który chce odebra? co? (w zalezno?ci od serii by?o to co? innego) osobie, któr? akurat dziewczyny pozna?y, walka, zako?czenie. Pod tym wzgl?dem manga by?a o wiele lepsza - szybsza, bardziej zwi?z?a, mniej ckliwa.
Eh, pami?tam, jak kiedy?, chyba w Wielkanoc, ukradkiem ogl?da?em w pokoju rodziców - którzy jeszcze spali - na Polsacie jedn? z kinówek Sailor Moon (chyba R))

, a z jakim napi?ciem czeka?o si? na ostatni, 200 odcinek

.
Hmm... w tej chwili ogl?dam sobie Cowboy Bebop - ciekawe anime. Na pocz?tku nie za bardzo mi si? podoba?o (troch? powolne by?o), jednak pó?niej wczu?em si? w klimat. Faye'a i Ed s? najlepsze

.
A teraz anime, które ja bardzo, ale to bardzo gor?co polecam:
Elfen Lied. ?e te? przytocz? jedn? z recenzji filmweb:
Jedna z najbardziej wychwalanych i równocze?nie opluwanych serii - w recenzjach hagiografia miesza si? ze skrajn? pogard?. Ju? samo to powinno wystarczy? za zach?t?...
W przypadku E.L. twórcy niestandardowo podeszli do sztuki filmowej - bohaterowie i fabu?a s? tu spraw? drugorz?dn?. Nie oznacza to, ?e zostali potraktowani po macoszemu, twórcy wszystko dok?adnie zaplanowali! Po prostu wszystko zosta?o podporz?dkowane wzbudzeniu emocji u widza - np. jedna z g?ównych bohaterek drugoplanowych jest absolutnie nieistotna dla fabu?y! Jednak jej obecno?? i historia znacznie poszerzaj? i pog??biaj? palet? uczu? zawartych na ekranie i w?a?nie to i tylko to jest sensem jej istnienia...
E.L. to dzie?o przeznaczone dla osób, które nie s? zamkni?te w jakim? jednym, ulubionym gatunku filmowym - obok siebie koegzystuj? tu g?upie gagi, filozoficzne rozwa?ania nad istot? cz?owiecze?stwa, harlequinowy romans i sceny sadystycznej przemocy fizycznej i psychicznej.
E.L. bez odbiorcy, który potrafi ufnie otworzy? si? na konwencj? serwowan? przez jej twórców jest niczym - dlatego nie jest to film dla ka?dego. Ka?dy, cho? troch? zainteresowany tym tytu?em powinien po niego si?gn??. Równie? Ci, którzy nie s? zwolennikami przemocy w filmach nie powinni od niego stroni? - zapro?cie kogo?, kogo b?dziecie mogli trzyma? za r?k? w czasie "momentów", poniewa? wbrew pozorom (krew, sadyzm) jest to film z pozytywnym przes?aniem i przeznaczony dla ludzi obdarzonych empati?.
Ogólnie rzecz obraca si? wokó? Disclonusów - ludzi (g?ównie dzieci) zmutowanych, posiadajacych nadprzyrodzone zdolno?ci (niewidzialne, telekinetyczne ramiona wychodz?ce z pleców osobnika; w zale?no?ci od postaci wyst?puj? w ró?nej ilo?ci i maj? ró?ny zasi?g). Jeden z takich okazów - Lucy - ucieka z laboratorium badawczego na wyspkie (gdzie by?a przetrzymywana); w trakcie ucieczki (podczas której brutalnie zabija ponad 20 ludzi) zostaje postrzelona w g?ow? i spada do morza. W wyniku postrza?u w umy?le Lucy formuje si? druga osobowo?? - Nyu, która jest zupe?nym przeciwie?stwem Lucy: urocza, bezbronna, nie?wiadoma tego, kim w ogóle jest. W takim w?a?nie stanie (+ nag? i krwawi?c?) odnajduj? j? nast?pnego dnia na pla?y Kouta i jego kuzynka Yuka, i postanawiaj? j? przygarn??. W po?cig za Lucy zostaje za? wys?any bezwzgl?dny snajper, który ma za zadanie j? zabi?.
To jest tylko wst?p, mo?e 1 odcinek 13-odcinkowej serii. W trakcie serii pojawia si? jeszcze kilka postaci, a ka?da posiada naprawd? tragiczn? przesz?o??...
Ale naprawd?, polecam z ca?ego serca (chocia?by dla genialnie zrobionego - tak audio, jak i visualnie - openingu).