Moderator: GM
Gillian napisał(a):Spoiler:
Gillian napisał(a):Skończyłem. Jakieś 5-7 lat temu dałbym 11/10, postawił ołtarzyk i stał bym się fanbojem jak kiedyś MGSa. Teraz jestem zdziadziałym zrzędą i do wielu rzeczy bym się przyczepił. Jednak patrząc całościowo na to, co dostałem, przymykając oko na to, co chciałbym miejscami dostać, to gra zmasakrowała. Koniec emocjonalnie zmiażdżył. Wiadomo - jest filmowo, ameryki nikt tą grą nie odkrył pod względem storytellingu w grach, ale po prostu nie dało się nie siedzieć jak na szpilkach. Przez całą grę w tak mistrzowski sposób jest budowana ta relacja między bohaterami, że człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, kiedy zaczyna darzyć ich tak ogromną sympatią. Cieszy mnie też to, że często grając przykładałem sobie zestaw klisz do danej sytuacji "a bo zaraz coś się takiego a takiego stanie", a tu nie i ciąg wydarzeń w jakiś sposób mnie zaskakiwał. No i w sumie to jest najlepsza filmo-gra w jaką grałem. Nawet mi ta świadomość nie przeszkadzała. Gdyby nie nudnawy mid-game (choć wydaje mi się, że takie lekkie rozwleczenie miało pewne zadanie i robiło sens w kontekście całości), jakieś bugi tu i ówdzie, no i gdyby jednak było tu więcej jakiejś swobody, jakaś ciekawsza zagadka to pewnie byłoby 10/10. A tak to mocna dziewiątka. I jutro biorę się za Left Behind.
Simon napisał(a):U ciebie crap i ironia nie idą w parze.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości