przez Sylvan Wielki » Pt lut 05, 10 23:20
Zbierasz duszę. To punkty exp. Ale nimi w bazie płacisz za podniesienie poziomu. Tyle , że .... tylko jednej statystyki (!). Każda później jest o wiele droższa.
Nexus (owo centrum dowodzenia), to taka baza wypadkowa. Niby mozna sobie PD nabić , ale .... najpierw należy przejść dość ciężki poziom pierwszy. Jeśli tu giniesz, tracisz dusze. Wszystkie.
Później, po ubiciu pierwszego bossa, pojawia się Dziewica w Czerni. U niej możesz nabijać statystyki. Problem w tym, że każda kolejna transakcja jest o wiele droższa.
Nie ma takiego schematu :
siła 4 poziom
PŻ 4 poziom
Podsinienie danej statystyki o jeden poziom 400 dusz. Ale jeśli podniesiemy naszą siłę , to już zwiększenie PŻ, nie kosztuje 400 dusz, tylko powiedzmy 690. Czyli tyle ile podniesienie siły na kolejny etap.
Dochodzi do takiego paradoksu, że jeśli podnosisz dany atrybut o 4 klasy, to jeśli chcesz z minimalnego podnieść inny, płacisz krocie.
Ubiłem pierwszego bossa i zanim doszedłem do kolejnego padałem kilka razy. Robiłem tz grind (levelowaie postaci). Udało się ominąć te wszystkie okropne smoki i mocarną gwardię - dwa, trzy szlagi leżysz.
Dodatkowo wsparcie kuszników boli. Zrobią w ciągu chwili z ciebie jeża. Nie chciało mi się z nimi bawić, więc zrobiłem do TK swoisty speed run.
Byłem cały napakowany mocą jak młody adept Jedi, lub kun podczas cyklu. Olbrzymi rycerz zadał jeden, jedyny szlag. Chwilę po wejściu do areny. Game Over. Wszytko od nowa ....
Sama gra jest niemożliwie trudna. Przeszedłem inFamous i X men: O, Raczet i Klank CiT na hard i w nich obu nie zginąłem tyle razy co w pierwszym etapie DS.
Weźmy takie mięso armatnie za lichą liczbe dusz. Zombie, nie będziesz idealnie parował/blokował, to mogą zarżnąć bez mrugnięcia ich odpadającą, zgniła powieką.
A to najsłabsi przeciwnicy.
Idę korytarzem, widzę jakiegoś halabardzistę. Zakuty w zbroję, sam. Myślę, "oho, da więcej exp. niż zombi, ale zapewne będzie cięższy, no ale jest sam, dam radę".
Podchodzę więc, zaopatrzywszy się w mikstury leczące na wszelki wypadek i .... demon kontruje mój atak z miejsca mnie zabijając.
A przecież gram typowym tankiem xD
Oczywiście, cały , ciężko wypracowany dodatek idzie się kochać jak premier Włoch z nastolatkami.
Ale co tam, kolejnym razem omijam rycerza posępnego. Widzę kolejnego.
Nie paruję, bowiem jeśli popełnię błąd stracę życie. Sukcesywnie blokuję, tłukę go niemiłosiernie, a to przecież zwykły przeciwnik. Już na skraju bram do otchłani piekielnej , a ten .... leczy cale zdrowie xD
Raz, jeszcze i znowu .... Po raz kolejny. Uff, udaje się go ubić. Tylko, że więcej trudno dostępnego ziela straciłem niż wymaga tego zwykły przeciwnik.
Jest dobrze. Bawię się ze zwykłymi przeciwnikami.
Problem z tym, że polepszamy statystyki u Dziewicy w Czerni, a nie za zdobywanie samo w sobie dusz. Tylko, że owa panna (stawiał pół premii , że nie jest dziewicą), pojawia się .... po przejściu pierwszego i tak wymagającego etapu zwieńczonego ubiciem bossa.
Udało się jednak.
Etap drugi.
Jest jeszcze ciężej xD Wspomniani rycerze łażą po dwóch, plus wsparcie kuszników.
Taki kusznik jest na szlagi dwa, ale jak jest ich trzech na murze, to w ciągu jednej serii robią z nas jeża ^^'
No chyba, że wcześniej upiecze nas smok, któremu nic nie możemy zrobić, a który jedną akcją kradnie nam tyle energi , co najlepsze juggles Bryan'a Fury + ściana.
Podchodzę do całości kilka razy. Uczę się na pamięć gdzie kto i w jakiej liczebności stoi.
Udaje się dojść do bossa drugiego.
Tower Knight.
4 sek .... jedna jego akcja i .... tracę wszystkie dusze i zaczynać trzeba od nowa ....
Zabawne ....
Zadań pobocznych jeszcze nie uświadczyłem. Scenariusz, dialogi wydają się być porządne. Typowe, mroczne fantasy.
