Nie zwracajcie uwagi na
Grigoriego. Każdy ma prawo do wszystkiego; na świecie są nawet ludzie którzy uznają że ziemia jest płaska.
Bo choć jego tezy są czysto absurdalne
(Bo czwórka jest bardzo składna i braknie w niej kwiatków pokroju wieku Jagera, bo to od początku do końca dzieło Kojimy, bo to on jest za nie odpowiedzialny i nie dał by sobie niczego na siłę wciskać, bo powiedziałby "Fu*k you Konami" i tworzył grą chociażby w Zanzibarze, bo Database to dzieło stworzone pod jego nadzorem, do którego niedługo pewnie dołożą łatkę, bo logiczne jest, że The Fury musiał być już wcześniej miotaczem.... A przede wszystkim, ponieważ MGS to
emocje a nie perfekcyjna dokładność szczegółów: Widziałem, jak Big Boss wybucha a w 1 jest mowa o jego ciele (?). Uznawanie, według swojego widzimisie, co jest kanoniczne a co nie, to hipokryzja, bo przecież to mogą robić
jedynie twórcy, vide G. Lucas.
), to jest naprawdę spoko gościu, którego strasznie szanuję i lubię, ale krzywię twarz gdy wysuwa własne "słuszne" wnioski.
A dlaczego jeszcze się do niego nie zraziłem? Po prostu, nie schodzę na te tematy.