Yagshemash!
Ostatnio postanowilem spelnic sie nie literacko a muzycznie nagrywajac concept album w ostatnia sobote. Album zawiera 4 utwory (+ bonus do polskiego wydania!). Pozwole sobie teraz przytoczyc recenzje albumu znanego w pewnych kregach krytyka literackiego Daniela Błaszczyszyna:
Ze wszystkich stron zdają dobiegać się zrezygnowane głosy: "Sztuka upadła", "W muzyce powiedziane zostało już absolutnie wszystko. Z tak negatywnymi opiniami polemikę wydaje składanka, której pojawienie się śmiało zestawić można z nadejściem Mesjasza.
The best of elo elo - tak zatytułowaną kompilacją debiutuję twórca nieprzeciętny, nietuzinkowy. Szał rozwianych włosów i konwulsyjne trącanie strun gitary - te określenia najdobitniej opisują dorobek artysty z Piastowa. Dramat życia codziennego, trauma niepowodzeń i zapach stęchlizny, wszystko to osiąga swoje apogeum w zbiorze 4 nostalgicznych tytułów, które niejednego odbiorcę poruszą dogłębnie. Po kontakcie z tak sformułowanym dziełem już nic nie będzie to samo, nawet chleb nie omieszka stanąć w gardle. Sztuka dla sztuki? Być może, ale dzięki wydanej właśnie płycie, Piastowczyk zapisuje się na stałe w kompilacji wybitnych depresantów, których dokonania przyćmiły samo słoneczne światło i rozpostarły demoniczny mrok..
Autor, zrozpaczony i ogarnięty poczuciem beznadziei, co wyraża bezpośrednio treść muzyczna jego utworów, pisze swymi gibkimi palcami opowieść przygnębiającą i subtelna niczym jesienny liść. Artysta z powodzeniem przenosi te uczucia na swojego słuchacza, który stopniowo również pogrąża się w paraliżującej rozpaczy.
Poprzez nienaganne zdolności manualne, gitarzysta z powodzeniem ujawnia swoją niechęć do nieprzyjaznego świata. Tłumy szaleją, kobiety mdleją, a watek elo elo wyraźnie daje im do zrozumienia Spierda*** bo psem poszczuję i gloryfikuje wszędobylski upadek moralności To charakterystyczny model kompozycyjny artysty z Piastowa.
Chciałem wrzucić wszystko do jednego worka - tak wypowiedział się twórca o swojej własnej składance. Trudno nie zgodzić się z tym określeniem. Przy The best of elo elo mamy bowiem do czynienia z istnym śmietnikiem rupieci. Zawiedziona miłość, nóż na krtani, niezliczone próby samobójcze, smród i zgnilizna wielkiej metropolii. To wszystko artysta zawarł, w skondensowanej cokolwiek formie, w pierwszej spuściźnie swojego artystycznego dorobku. Interpretacja? Na próżno ją podejmować. Głębia mortyrologiczna, eschatologiczna czy wreszcie symboliczna, sprawiają, iż dzieła są niezwykle trudne w odbiorze (nie tylko poprzez wrażenia czysto słuchowe). Nogi aż same uginają się pod tak skomponowanym, ciężkim pod względem formy, przekazem. Więc jak w jednym określeniu wyrazić sumę wrażeń płynących z lektury tegoż swoistego pomnika muzyki? Rzygowiny. Ale co najistotniejsze, Rzygowiny świeże, wonne, zachęcające do kontemplacji i zagłębienia się w swą specyficzną strukturę. W ten oto sposób artysta z Piastowa redefiniuje pojęcie rzygu i pisze na nowo swój własny pean na cześć ludzkich ekstrementów.
Aktualnie kolega jest na etapie robienia okladki dla albumu. Kosz plyty to jedyne (!) 5zl.
Kazdy album podpisuje autografem z dedykacja!
TBOEE promo videos:
http://www.youtube.com/watch?v=jhYytdlkH6o
http://www.youtube.com/watch?v=_Rl1wLH1QqA
PS: Prosze nie zadawac pytan "czy to jest na powaznie?", "czy to naprawde John?", "kiedy przyjedziesz do mojego miasta na koncert?"