przez kALWa888 » Wt lis 08, 11 19:22
Argument o braku swojego środka wyrazu uważam za lekko wyssany z palca. Nawet jeśli znów porównać to wszystko do filmu. Film to nic innego jak połączenie innych dziedzin sztuki. Czyli: literatury, teatru i muzyki. W zasadzie, to bardziej dosadny teatr. Nawet jeśli gry są mieszanką różnych dziedzin sztuki to wcale nie wyklucza ich w tej kwestii. W dodatku, na tle innych dziedzin posiadają jedną cechę, która wyróżnia się w dość dużym stopniu, a mianowicie, jak łatwo się domyślić chodzi o możliwość kierowania poczynaniami bohaterów lub jednym z nich. Co prawda, jeśli spektakl jest odpowiednio rozegrany, występ często dzieje się z udziałem widzów. Nikt nie powiedział, że nie. Ale, że gry są i moga być sztuką to widzę, że zaczyna się robić coraz bardziej prawdopodobne nawet w oczach coraz większej rzeszy użytkowników.
Wracając do tematu MGS jako dzieła sztuki (szkoda, że temat nie nazywa się MGS i gry jako sztuka), podam na razie jeden skromny przykład. Dotyczy jednej sceny z MGS3. Chodzi mi o scenę, w której The Boss umiera. Może sama obecność tej sceny w grze nie świadczy o tym, że MGS3 w całości jest dziełem sztuki. Ale ta sama scena jest bardzo artystyczna. Najpierw słuchamy długiej i emocjonującej przemowy The Boss, która pozwala nam głębiej poznać więź jaka łączy dwóch bohaterów. Potem trwa walka i na koniec The Boss zostaje pokonana przez swojego ucznia. I motyw, który uważam za bardzo artystyczny zaczyna się już wtedy gdy to nam przychodzi pociągnąć za spust. Niby nic wielkiego, tym bardziej że po krótkim czasie Snake i tak strzela. Decyduje za nas. I zaraz potem jak mentorka umiera, dotychczas białe płatki kwiatów robią się czerwone, znak że Snake zrobił coś strasznego. W dodatku lament wierzchowca i przejmujący smutek jaki przekazuje ta scena. Smuci się nie tylko Snake, ale sama nawet natura. To m.in. świadczy o artyzmie serii MGS. Takich motywów jest więcej, ale na razie nie chce ich przytaczać. Inne cechy jakie świadczą o artyzmie serii wymieniałem wcześniej. A dlaczego akurat tą scenę nazywam artystyczną? Bo przede wszystkim wywołuje emocje. A to jest jedno z zadań sztuki. Wzbudza kontrowersje itp. To też nie znaczy, że każdego to wzruszy. Nie jest powiedziane, że dany obraz musi uderzyć w każdego. Niektórzy przejdą obok tego obojętnie, niektórzy będą wzburzeni inni wzruszeni itp. Taka jest sztuka. Nie działa na każdego i na każdego działa inaczej.
Trochę się rozpisałem, nie jest to prawda tekst najwyższej jakości i polotu literackiego, tudzież filozoficznego, ale mam nadzieję, że choć po części pomaga zrozumieć dlaczego i gdzie m.in. ja osobiście dostrzegam artyzm MGS.
Btw, czy mi się wydaje, czy wcięło kilka postów z tego tematu?

