przez kALWa888 » N wrz 25, 16 15:16
Dlaczego strzelanie to prosta mechanika? Czyżby cała fizyka strzelania, to jak pistolet zachowuje się po wystrzeleniu pocisku i przeciwnicy po oberwaniu, nie miała znaczenia? Poza tym: drętwa jak w Silent Hill - co to ma niby znaczyć? Jakaś prowokacja? Rozwiń, proszę. Ślamazarna jak w starych MoH? Warto tu zaznaczyć że swego czasu ślamazarna nie była, a na pewno nie w stosunku do przeciwników, którzy byli odpowiednio powolni, by gracz miał w miarę równe szanse - ot, tak właśnie pękł argument o ślamazarności całego strzelania w starszych MoH.
A skoro jesteśmy przy temacie strzelania, to ukończyłem Uncharted 2: Among Thieves (PS3). Grę, która dla wielu jest synonimem gry doskonałej. Ja bym powiedział, że jednak do doskonałej całkiem sporo jej brakuje. Mimo poprawek strzelanie wciąż zawodzi, ale znów poprawiono balans pomiędzy ilością starć i eksploracji. Dalej odnosiłem wrażenie, że strzelam zabawką na kapiszony. Z drugiej jednak strony, bywały momenty w których mocno się nudziłem, a czasem nawet frustrowałem. Ot choćby fragment z samego początku będący przedsmakiem jednego z późniejszych rozdziałów. To całe wspinanie się po spadającym pociągu, to esencja tego czego nie znoszę w grach, a niestety jest to dość popularne. Całość sprowadza się do trzymania drążka w określonym kierunku i naciskania X, żeby Nathan mógł sobie wskakiwać. Ni to ciekawe, ni to satysfakcjonujące. Trudno też zginąć, więc nie robi to takiego wrażenia jak powinno, bo nie ma odrobiny adrenaliny w tym wszystkim. Śmieszne jest to, że postrzelony Drake dość żwawo wspina się po zsuwającym się pociągu, ale ledwo radzi sobie ze zwykłym chodzeniem, co też mnie mocno drażniło, bo sztucznie mi przedłużało czas gry. Żeby było jeszcze ciekawiej, podczas strzelania też można sobie swobodnie biegać. Z jednej strony to dobrze, bo jakbyśmy mieli się strzelać takim ślamazarnym bohaterem to pewnie połowa casuali odpadłaby w tym miejscu. Znów mogli jednak darować sobie to powolne poruszanie się i po prostu pokazać w przerywniku, że nasz bohater źle się czuje i musi się położyć. Niby mały szczegół, ale mnie przyprawił o zniecierpliwienie.
Lekko zawiodłem się też fabułą, bo wygląda to raczej jak kopiuj-wklej z „jedynki”. Wiadomo, szukamy innego skarbu, kto inny dyma naszego bohatera, ale w większości to ten sam schemat. Zdecydowanie zabrakło Sully’ego, bo to mimo wszystko fajna postać. W miarę spodobał mi się też antagonista. Szkoda tylko, że znalazł się w grze familijnej. Niby wielki nazista, okrutnik, zbrodniarz wojenny, a cackał się z jakimiś babami i chłystkiem od wspinaczek. Najbardziej frustrującą i głupią postacią był ten Harry (?) ze swoimi kiepskimi żartami, wyglądem, głosem i całą resztą. Nie pojmuję po co komu takie postacie. Nawet zabić go nie można. No ale w tym całym swoim marudzeniu zmierzam do tego, że fabuła w „jedynce” wydaje mi się o wiele lepsza. Nie była odkrywcza, ale dobrze napisana, dzięki czemu przyjemnie się ją śledziło. Ta z „dwójki” jest być może zbyt wtórna, albo jest po prostu gorsza. Mniejsza o to! Bardzo spodobał mi się moment, kiedy to skaczemy po samochodach podczas jednego pościgu. Fajnie to wyglądało, no i miało w sobie odpowiednią ilość aktywnego grania. Akcja na pociągu też była fajna, ale niepotrzebny ten śmigłowiec (który pojawia się też w innym momencie) i masa zbyt silnych i opancerzonych żołnierzy. No i trwa zdecydowanie zbyt długo. Nie spodobali mi się też ci końcowy przeciwnicy, bo byli zdecydowanie przesadzeni, szczególnie kiedy do dyspozycji miało się jedynie zwykłe bronie.
Tak czy siak, zdobyłem platynę i przy okazji chciałbym zaznaczyć, że gra sama w sobie jest o wiele prostsza od poprzednika. Poprawili trochę w tym całym systemie osłon, trochę w strzelaniu i automatycznie gra stała się wręcz banalna. No, była taka na poziomie trudnym, co nie powinno mieć miejsca. Co do trofików, to najwięcej krwi popsuł mi ten za zabicie 10 przeciwników pod rząd jednym ciosem, po uprzednim postrzeleniu ich. Albo mi ginęli, albo Sully mi ich zabijał, albo mimo postrzelenia przeciwnicy nie przechodzili w pozę „ała”, a to właśnie wtedy trzeba ich trzepnąć. Po jakiejś godzinie próbowania w końcu się z tym uporałem. Gra ogólnie mi się spodobała, ale w sumie odnoszę wrażenie, że nie jest to tytuł który trzeba znać. Nie poczułem tej magii. Dla mnie to po prostu bardzo dobra gra, ze spoko fabułą i świetną grafiką. Nie ma tu nic więcej. Przyznam, że bohaterów da się lubić, ale właśnie – dla mnie nie będzie to nic więcej. Z żadnym się nie utożsamię, żadnego nie będę podziwiał, żaden nie rozbawi mnie swoimi odzywkami. Choć w notatniku Nathana był jeden fajny miernik „strachowości”. To akurat mnie rozbawiło. Nie tarzałem się po podłodze ze śmiechu, ale uśmiechnąłem się pod nosem, bo takie smaczki są po prostu fajne. Podsumowując gra nie dla mnie. Mimo wszystko oceniam ją dość wysoko, bo na 8,5/10. Nie polecam, bo znacie. Teraz pora zakupić DLC i wbić resztę trofeów. No ale do tego trzeba będzie pokaźnej i zgranej ekipy. A takie nie istnieją!
Sprawdziłem sobie też Resident Evil VII: The Beginning Hour (PS4). Sam nie wiem co myśleć o tym kierunku. Fanem serii nigdy nie byłem, ale bardzo ją lubiłem. W sumie teraz mógłbym bardziej niż kiedykolwiek określić siebie fanem. Szkoda, że dopiero po tym, kiedy światło dzienne ujrzało coś tak złego, jak Resident Evil 6 (PS3). Demonstracja ma fajny klimat, który kojarzy mi się przede wszystkim z Teksańską Masakrą Piłą Mechaniczną: Początek (2006). Zwiastuny z rodzinką też na to wskazują. Poza tym mamy jakiś stary dom na farmie, pełno zgniłej żywności, robactwa. Podobne elementy pojawiły się już w Resident Evil 4 (PS2), ale to co zaprezentowało demo i zwiastuny ani trochę nie kojarzy mi się z serią. Nie tylko zmiana perspektywy jest tego przyczyną. Odnoszę wrażenie, że będzie to kolejny symulator uciekania, choć w sumie twórcy sugerują nam, że będzie walka i wszelakie bronie. W demonstracji udało mi się znaleźć amunicję i jakiś mały toporek. Nie znalazłem jednak sposobu na zastosowanie ich. Wydaje mi się, że będzie jeszcze kilka aktualizacji tego dema, w którym właśnie dowiemy się jak wykorzystać te bronie. Znalazłem też klucz do piwnicy, ale samej piwnicy już nie.
Z jednej strony to fajne, że mimo stosunkowo niewielkiego obszaru na którym dzieje się akcja, demo oferuje całkiem sporo zawartości i możliwości. Z drugiej strony, przez cały seans odnosiłem wrażenie, że biegam po tym domu bez większego celu. To pewnie dlatego, że nie ma w tym fabuły, nawet na tej kasecie, którą możemy obejrzeć. No i martwi mnie to, że to wygląda jak jakaś podróbka P.T (PS4). Szkoda. Wiem, że twórcy serii od zawsze się czymś inspirowali – czy to amerykańskie horrory klasy B, filmy George’a Romero, ale tutaj idzie to zbyt daleko. No ale nie będę psioczył. Gra na pewno ma fajny klimat, a w VR będzie niszczyć mózg. Mam wrażenie, że twórcy jeszcze nie do końca wiedzą co chcą zrobić, a ta demonstracja i te aktualizacje, to sprawdzanie opinii fanów/innych graczy i nie wiem... może jakieś dostosowywanie pomysłów pod to wszystko? Zobaczymy jednak co przyniesie dzień premiery.

