MGS a reszta gier

Tutaj możecie porównywać wszystkie częsci, dyskutować o nich i wymyslać najróżniejsze tematy dotyczące każdego Metal Geara

Moderatorzy: Infernal Warrior, GM

Postprzez Lost » Wt mar 25, 08 17:02

Ja wracam do serii Metal Gear Solid głównie dla fabuły, niesamowitych postaci, klimatu i poczucia zaszczucia. Która seria dostarczyła by mi takiej dawki emocji co przygogy Snake'a, Raidena i Big Bossa? Żadna i to dosłownie. Grand Thieft Auto? Seria niewątpliwie pod wieloma względami wspaniała, ale każdy fan tej serii przyzna, że to nie fabuła jest gwarantem sukcesu przygód kolejnych gansterów, lecz swoboda i możliwości. Final Fantasy? Pieczołowicie zaprojektowane światy fantasy, liczne trzymające w napięciu pojedynki z bossami i chwytająca za serce ścieżka dźwiekowa na pewno są bliskie mojemu sercu, lecz sama fabuła wydaje się być w wielu miejscach jakby za dzicinna. Owszem, Powstało sobie kiedyś FF VII, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Splinter Cell? Twórcy tej sagi mieli zupełnie inny zamysł w trakcie jej tworzenia. Tutaj także ludzka psychika, zdrada, miłość, poświęcenie etc. nie odgrywają znaczącej roli, a przynajmniej dotychczas(Double Agent), gdyż zapowiedziania najnowsza część przygód Fishera zdaje się to zmienić, ale czas to zweryfikuje jeszcze. Mógłbym wymieniać tak godzinami kolejne tasiemce gier, mógłbym bez końca rozpływać się nad zaletami MGSów, a i tak nie opiszę tego co czuję względem tej serii. Nie zdołam opisać słowami szacunku jakim dażę całe to uniwersum. W to trzeba zagrać samemu. Może i zdaniem wielu przesadzam w tym momencie, ale dla mnie możliwość zniszczenia każdego budynku i podziwianie gry w 60 fpsach bez ani jednego zacięcia nie jest najważniejsze. Od porządnej gry wymagam siódmego cudu świata w kwesti fabularnej. Mocnego uderzenia w cały mój światopogląd, ja chcę żeby pięknie napisany scenariusz zmusił mnie do wielogodzinnych refleksji nad własnym życiem, jego sensem i wartością. Chcę ujrzeć ludzi, którzy w ciągu całej swojej egzystencji dokonali rzeczy niemożliwych, lecz nie wierzą w coś takiego jak bohaterstwo i zdobywanie nieskończonycjh laur - ludzi wartościowych, a tak nieszczęśliwych zarazem. A to wszystko właśnie dostarczają mi MGSy.
Avatar użytkownika
Lost
Zanzibar
 
Posty: 345
Dołączył(a): So mar 03, 07 21:44
Lokalizacja: Zapomniałem

Postprzez SaladinAI » Wt mar 25, 08 17:17

że to nie fabuła jest gwarantem sukcesu


Jest wprost przeciwnie gdyż scenariusze serii GTA są niesamowicie złożone oferując masę wątków często rodem z wielu gatunków filmowych łącząc je wprost w idealnie, bez poczucia sztuczności czy naciągania a to chociażby ze względu na charakter serii który śmiało można określić jako czarną komedię z elementami parodii. I pomimo całej tej różnorodności fabuła gry jest wyjątkowo spójna dzięki czemu chętnie do niej wracam by znów zobaczyć iście filmowe czy jajcarskie akcje. I owszem na poznanie skryptu GTA 4 czekam z niecierpliwością.

lecz sama fabuła wydaje się być w wielu miejscach jakby za dzicinna


Najwyraźniej poza siódemką w nic innego nie grałeś. Bo niby co jest dziecinne? Właśnie przechodzę drugi raz dwunastkę i co chwila nasuwają mi się tam wyjątkowe dojrzałe wątki. Żeby nie być gołosłownym wystarczy spojrzeć tylko co tam znajdziemy: spiski, intrygi, zabójstwa czy to polityczne czy to w rodzinie, nieoczekiwane sojusze i zdrady czy też całe te militarne akcje będące powodem cierpień wielu bohaterów. Cóż w tym dziecinnego? Może sieroty które cierpią ze względu na straty swoich rodzin podczas wojny? A może uciekinierzy z różnych krajów którzy ciągle uciekają przed konfliktami aż w końcu w miejscu spokoju są zarzynani przez tych którzy chcą władzy absolutnej? A może wątki iście mistyczne czy dyskusje o zemście i wolnej woli człowieka? tutaj widać co najwyżej czyjeś braki w poznawaniu fabuły.

Więc przestańmy patrzeć na emgieesy jakoś tak wyjątkowo, choć owszem wyróżniają się głębią, przesłaniem oraz złożonością co nie znaczy że inne gry są nie wiadomo jak gorsze bo do nich często także się wraca ze wgzlędu na scenariusz.
To swego rodzaju błędne kolo: roboty tworzące inne roboty
Avatar użytkownika
SaladinAI
Cipher watches all
 
Posty: 7022
Dołączył(a): N maja 14, 06 12:35

Postprzez Lost » Wt mar 25, 08 17:44

Hmmm... ja także przepadam za GTA, lecz tak jak już wspomniałeś, serię tą charakteryzuje typowo groteskowy humor. Mnie akurat do siebie seria przekonała do siebie przewspaniałym OST i swobodą działań, ale nie fabułą.
Saladin01 napisał(a):Najwyraźniej poza siódemką w nic innego nie grałeś.

Muszę Cię zszokować, ale grałem także w wiele innych części(choć przyznam się od razu bez bicia, że w dwunastą część FF nie miałem okazji zagrać). A czy wziąłeś może pod uwagę FFIX!? FFX!? No nie powiesz mi chyba, że dziewiątka dzięki pół - ludziom, pół - zwierzętom oraz głównym bohaterom, którzy są w wieku średnio 12 lat jest głębsza i bardziej dojrzała? Albo, że Tidus wydzierający się z Yuną dla zabawy są dojrzali?
Saladin01 napisał(a):Więc przestańmy patrzeć na emgieesy jakoś tak wyjątkowo, choć owszem wyróżniają się głębią, przesłaniem oraz złożonością co nie znaczy że inne gry są nie wiadomo jak gorsze bo do nich często także się wraca ze wgzlędu na scenariusz.

Sluchaj ja nie powiedziałem, że inne gry to chłam, bo sam lubie sobie pograć w coś innego niż MGSy, ale moim zdaniem jedne gry przeznaczone są dla typowego funnu, a inne dla czegoś więcej niż tylko dobrą zabawę w niedzielne popołudnie.

Nie rozumiem tylko jednego. Byliśmy zachęceni do przedstawienia swoich odczuć, co nas skłania do ponownego przechodzenia MGSów, do uzewnętrznienia się. Wiadmo, o gustach się nie rozmawia, każdy ma swoją rację. Może i trochę przegiąłem w pewnym momencie, ale jeżeli się przyjżeć się dokładnie, wytlumaczyłem, dlaczego taki mam pogląd na pewne sprawy.
Avatar użytkownika
Lost
Zanzibar
 
Posty: 345
Dołączył(a): So mar 03, 07 21:44
Lokalizacja: Zapomniałem

Postprzez SaladinAI » Wt mar 25, 08 18:00

Albo, że Tidus wydzierający się z Yuną dla zabawy są dojrzali?


Nie podejmuje się decyzji o tym jak dojrzały jest tytuł na podstawie jednak wątku z kilkunastu lub kilkudziesięciu. Równie dobrze możemy zacząć rozmawiać o Seymourze i jego przeszłości i wpływie na jego poglądy w dorosłym wieku. Tutaj już nie jest dziecinnie.

Wiadmo, o gustach się nie rozmawia, każdy ma swoją rację


Co nie musi zmuszać nas od darowania sobie dyskusji ew. krytyki.
To swego rodzaju błędne kolo: roboty tworzące inne roboty
Avatar użytkownika
SaladinAI
Cipher watches all
 
Posty: 7022
Dołączył(a): N maja 14, 06 12:35

Postprzez Hal » Wt mar 25, 08 18:34

Albo, że Tidus wydzierający się z Yuną dla zabawy są dojrzali?


Oni się wydzierali, aby dać upust swoim emocjom. Właśnie wtedy poczuli do siebie chemię. Zakochani ludzie robią wiele nieoczekiwanych rzeczy, stąd to zachowanie. W żadnej mierze nie wydało mi się dziecinne. To było spontaniczne.

No, ale koniec Off Topa.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Postprzez Uzion » Wt mar 25, 08 19:45

MGS zawsze zajmowal i bedzie zajmowal u mnie miejsce szczegolne. Gry wlasnie takie jak MGS, Shadow of the Colossus czy Final Fantasy uwazam za dziela i nawet nie sni mi sie o tym, aby porownywac je z grami.
Jednakze mimo wszystko staram sie nie krzywdzic innych tytulow. Wiadomo, ze kiedy szukamy w czyms zla, zawsze je znajdziemy.

...
Wybacz Lost, lecz uwazam, ze ten moment z Yuna i Tidusem nie jest az tak dziecinny, jak Twoj stosunek do niego. W takim razie czy dorosli, powazni ludzie wydzierajacy sie i slepo radosni w jakims momencie swojego zycia sa malo dojrzali? Moim zdaniem nie. Z tej sceny, na tle calej fabuly, moglismy wiele wyniesc.
Avatar użytkownika
Uzion
The Fury
 
Posty: 599
Dołączył(a): Śr wrz 06, 06 19:04

Postprzez Pabian01 » Wt mar 25, 08 20:16

Hal Emmerich napisał(a):Cytat:
Albo, że Tidus wydzierający się z Yuną dla zabawy są dojrzali?



Oni się wydzierali, aby dać upust swoim emocjom. Właśnie wtedy poczuli do siebie chemię. Zakochani ludzie robią wiele nieoczekiwanych rzeczy, stąd to zachowanie. W żadnej mierze nie wydało mi się dziecinne. To było spontaniczne.

Dokladnie. Popieram Hala. FFX ma dla mnie jedna z lepszych fabul. Kazdy FF jest wyjatkowy. Pod wzgledem fabularnym polecam zagrac w Vi czesc. Genialna.

Ale fakt XII jest o "polke" wyzej odnosnie doroslosci.

MGSy mozemy porownywac do RPGow i dobrych przygodowek. Do tych gier w ktorych jest wiele pobocznych rzeczy do zrobienia/odkrycia. Do takich w ktorych za kazdym przejsciem mozemy odkrywac cos nowego. Do gier z bogata fabula llub ogromem mozliwosci. Nie mozemy serii MGS porownac do np. Medal of Honor badz God of War. Juz bardziej do Devil May Cry.

Mnie osobiscie bardzo przypadla do gustu gra Chaos Legion - dla mnie ta gra ma sweitna fabule, mozecie powiecie ze uboga, ale mnie wciagnela. Czesto wlanczam gre tylko po to by puscic sobie cutscenki. No po prostu nic nie moge jej zarzucic. Nic dodac nie ujac.
Priority my butt
Avatar użytkownika
Pabian01
Jack the Ripper
 
Posty: 1654
Dołączył(a): Pn maja 07, 07 20:25
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez MrPayne » So lip 26, 08 21:38

Według mnie pod względem fabularnym z MGS może stanąć w szranki wyłącznie Silent Hill (wyłączam tu jRPGi, bo o fabule każdego z nich jest tyle poglądów, co graczy), choć przyznam, że to porównanie jest nieco naciągane - MGS przedstawia fabułę emocjonującymi cutscenkami i interesującymi rozmowami przez Codec, a SH w przerywnikach jest bardziej oszczędne - ważniejsze są przeraźliwie łatwe do przegapienia notki i zapiski. Za pierwszym razem pierwsza część wydała mi się niczym nie wyróżniać. Za drugim stwierdziłem, że porównanie serii przez pewnego fana do "Obywatela Kane'a gier" wcale nie jest wiele przesadzone. W świetle naszych prywatnych analiz, teorii i odkryć pozornie dotąd może nawet nieważne postacie i zdarzenia nabierają sensu i niezwykle głębokiego znaczenia. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z grą, która tak angażowałaby wyobraźnię gracza. Dodać należy naprawdę sporą dawkę strachu, mnóstwo inspiracji praktycznie z każdej dziedziny kultury (zwłaszcza filmy Lyncha) i od "dwójki" mocny emocjonalny headshot w każdej części. Tylko SH mogę porównać fabularnie do MGSa...
"I am the bone of my sword. Steel is my body, and fire is my blood. I have created over a thousand blades. Unknown to death.
Nor known to life. Have withstood pain to create many weapons. Yet, those hands will never hold anything. So as I pray... Unlimited Blade Works."

http://ja.gram.pl/MrPayne
Avatar użytkownika
MrPayne
Zanzibar
 
Posty: 278
Dołączył(a): Pn cze 09, 08 07:31
Lokalizacja: kościół na wzgórzu

Postprzez SALADYN » So lip 26, 08 21:47

Yakuza ma świetną fabułe jest to duchowy spadkobierca Shenmue i można ją śmiało porównywać z MGS-em , mimo iż gra jest trochę monotonna to jednak polecam zagrać wszystkim fanom twórczości Yu Suzukiego.
Ostatnio edytowano Cz gru 04, 08 21:04 przez SALADYN, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
SALADYN
I was made to fight. I AM a gun
 
Posty: 10247
Dołączył(a): Cz maja 29, 08 09:53

Postprzez Gillian » So lip 26, 08 22:12

MrPayne napisał(a):od "dwójki" mocny emocjonalny headshot w każdej części

A jedynka nie? Jedynka może była bardziej taka klasycznie horrorowata. Później - jak mówiłeś - gra stawiała bardziej na ten element emocjonalny (SH2 pozostanie w mej pamięci na zawsze). Ale jedynka też była mocna pod względem fabularnym - zawiła, dość skomplikowana...
Avatar użytkownika
Gillian
Uber Big Boss
 
Posty: 8740
Dołączył(a): Wt maja 08, 07 22:30

Postprzez MrPayne » Wt lip 29, 08 11:53

Jedynka była genialna, lecz zauważ, że Harry trafia do miasteczka bez powodu - miasto nie ma powodu, by go karać. Odkrywanie historii miasta i Alessy jest niesamowite, ale psychologiczny aspekt dodał głębi serii. Nie ujmuję tu broń Boże nic pierwszej części! Kiedy [spoiler]miasto zmienia się w Otherworld, lub gdy przemierzamy alternatywną szkołę czy szukamy Cybil w wesołym miasteczku[/spoiler], nie ma takiego człowieka, który w nocy byłby spokojny! Każda część ma coś w sobie. Co prawda nie grałem w trójkę i czwórkę zbyt długo, ale po przejściu Origins od razu złożyłem zamówienia na obie gry. Przydałoby mi się odświeżyć też SH2, ale ktoś złożył zamówienie na Director's Cut osiem godzin przede mną. :/
"I am the bone of my sword. Steel is my body, and fire is my blood. I have created over a thousand blades. Unknown to death.
Nor known to life. Have withstood pain to create many weapons. Yet, those hands will never hold anything. So as I pray... Unlimited Blade Works."

http://ja.gram.pl/MrPayne
Avatar użytkownika
MrPayne
Zanzibar
 
Posty: 278
Dołączył(a): Pn cze 09, 08 07:31
Lokalizacja: kościół na wzgórzu

Postprzez Gillian » Wt lip 29, 08 22:30

Jedynka była genialna, lecz zauważ, że Harry trafia do miasteczka bez powodu - miasto nie ma powodu, by go karać.

Jak to bez powodu? Przecież jechał z córką.
[spoiler]Poza tym Harrego nikt nie miał zamiaru karać. Tu cały czas chodziło o Cheryl.[/spoiler]
Avatar użytkownika
Gillian
Uber Big Boss
 
Posty: 8740
Dołączył(a): Wt maja 08, 07 22:30

Postprzez kotlet_schabowy » Cz lip 31, 08 01:42

Też miałem takie odczucia, że MGS to "coś" więcej, wyróżnia się na tle innych gier. Po skończeniu któregoś z MGSów zawsze wizja grania w coś innego była nieco mdła, tak jakbym z góry wiedział, że poza serią nie ma już nic "ambitnego" i wywołującego takie emocje.

Muszę jednak przyznać, że z czasem zmieniłem zdanie. Grą, która "ruszyła" mnie w podobny do MGSów sposób, był Fahrenheit. Przede mną jeszcze (kiedyś) Shadow of The Colossus, z którym wiążę pewne nadzieje (jednak z tego co wiem, to rozbudowanego scenariusza nie mam co oczekiwać).

W kwestii GTA muszę się jednak zgodzić z Lostem. Seria ma przeciętną fabułę, narypane wątków (szczególnie w SA), a barwne postacie to osobna sprawa : mogłyby funkcjonować
bez względu na główny wątek, tak mi się wydaje (wyróżnia się GTA : Vice City).

Nie zmienia to faktu, że poznawanie dalszych wydarzeń sprawia frajdę, ale szczerze mówiąc najciekawsze jest chyba odnajdywanie powiązań między postaciami i wątkami z poszczególnych części.
Swoją drogą, trudno też uznać, że seria ma świetnych głównych bohaterów. Wyjątkiem jest Tommy Vercetii, ale reszta to średniawa. Claude : wiadomo, porażka, stworzony dla formalności (notabene, skoro twórcy mieli takie podejście do bohatera GTA3, mogli wtedy dać Graczom możliwość jego swobodnej kreacji). CJ jest nijaki, trochę "ciapowaty". Tony z Liberty City Stories nie jest specjalnie rozbudowany, trudno więc o nim coś więcej powiedzieć, a Vic z VCS jak narazie przypomina mi CJa.

Co do Silent Hill, to zgodzę się, że najwięcej ciekawostek kryją motywy, których za pierwszym razem, przy "zwykłym" graniu, nie idzie tak łatwo zauważyć. Osobiście najwięcej wciągających informacji poznałem przez Internet, a nie z samej gry. Możliwe jednak, że to kwestia "wciągnięcia", gdybym bardziej się wkręcił w gierkę, to pewnie chciałoby mi się bawić w szukanie.
Przy okazji : głośny strach w SH nie zrobił na mnie zbytniego wrażenia, chociaż grałem głównie w nocy. Cóż, horrory raczej mnie nie ruszają (prędzej działa na mnie gore, którego unikam). No ale wtedy miałem 14 lat, różne rzeczy po mnie "spływały" :).
Avatar użytkownika
kotlet_schabowy
Zanzibar
 
Posty: 500
Dołączył(a): Pt lip 15, 05 16:10
Lokalizacja: Kraków : Nowa Huta

Postprzez MrPayne » N sie 03, 08 14:29

twilite_kid: Ale sam Harry nie ma nic wspólnego z miastem - tak, tu chodzi o Cheryl, lecz w porównaniu z [spoiler]Jamesem - zabójcą własnej żony, Heather - wiadomo kim czy nawet Townshendem - ostatnim sakramentem[/spoiler]jest zupełnie przypadkowym gościem, więc nie mogliśmy zanurzyć się w jego postaci.

Fabuła w GTA - ma tylko bawić, nic więcej. Nie skłoni do refleksji, nie sprowokuje łez - puści do ciebie oko, rozbawi i uczyni Cię dumnym z wychwytywania nawiązań do filmów. Nie zgodzę się jednak, że Vic Vance (VCS) jest podobny do CJa - jest pierwszą postacią dynamiczną w serii, na początek pełną ideałów, a potem stopniowo się degradującą i płacącą za to wysoką cenę. Chyba tylko jego opowieść miała jakiś głębszy sens.

Fahrenheit i SotC przede mną, ale to, co dotychczas w nim zobaczyłem mnie powaliło. Fahrenheit - dojrzałość i niesamowita filmowość bez nadużywania cutscenek, SotC - najlepszy design ever. Można mieć w nim frajdę z samej jazdy konno po lesie...
"I am the bone of my sword. Steel is my body, and fire is my blood. I have created over a thousand blades. Unknown to death.
Nor known to life. Have withstood pain to create many weapons. Yet, those hands will never hold anything. So as I pray... Unlimited Blade Works."

http://ja.gram.pl/MrPayne
Avatar użytkownika
MrPayne
Zanzibar
 
Posty: 278
Dołączył(a): Pn cze 09, 08 07:31
Lokalizacja: kościół na wzgórzu

Postprzez Gillian » N sie 03, 08 15:12

MrPayne napisał(a):Ale sam Harry nie ma nic wspólnego z miastem - tak, tu chodzi o Cheryl

Ma tyle wspólnego co fakt, że jest [spoiler]przybranym ojcem Cheryl, i to ich obu miasto ściągnęło do siebie[/spoiler]

Poza tym przyznam, że jest on takim trochę tylko pionasem w grze - właściwie to nie o niego tu chodzi, on tylko jakby z boku obserwuje to, co się wokół dzieje, napędzany pragnieniem odnalezienia córki. Mi się takie postawienie sytuacji podobało - tu Harrego nie można nawet nazwać takim prawdziwym głównym bohaterem gry.


MrPayne napisał(a):Nie zgodzę się jednak, że Vic Vance (VCS) jest podobny do CJa - jest pierwszą postacią dynamiczną w serii, na początek pełną ideałów, a potem stopniowo się degradującą i płacącą za to wysoką cenę. Chyba tylko jego opowieść miała jakiś głębszy sens.

A mnie on cholernie drażnił. W kółko mówił jak on to nie chce się mieszać w brudne interesy, że wcale zły nie był, a szedł dalej i dalej w to bagno. CJ czy Tommy byli jacy byli i to było widać w grze. Nie czaili się z tym, że zabijają, że (w przypadku Vercettiego) handlują narkotykami, etc. A Vic to taki pionas w ręku swojego brata. Taka postać trochę bez osobowości, sztuczna. Najlepszy spośród tej trójki był i tak Tommy Vercetti : ).


MrPayne napisał(a):Fahrenheit - dojrzałość i niesamowita filmowość bez nadużywania cutscenek

Oj tak, Fahrenheit nawet ładnie w wielu miejscach połączył gameplay z cutscenkami. Ta gra w pełni zasługuje na miano interktywnego filmu. Choć jeśli spodziewasz się wielkiej swobody i nieliniowości, to się zawiedziesz. Gra pozwala tylko na delikatne manewry, w głównej lini scenariusza nie zmienisz nic.
Ale warto kupić i zagrać conajmniej ze 2-3 razy. Choćby dla samej pierwszej połowy gry i zawartości audio.

MrPayne napisał(a):SotC - najlepszy design ever. Można mieć w nim frajdę z samej jazdy konno po lesie...

Ta gra jest z kolei dziwna. Nie dla każdego. Mnie początkowo trochę odrzuciła. Dopiero po jakichś kilku miesiącach do niej wróciłem i odkryłem to jej piękno. Tu poprostu nie ma sensu śpieszyć się od kolosa do kolosa. Czasami jest tak, że pędzisz sobie gdzieś konno i utkniesz w jakimś miejscu na godzinę czy dwie, z zachwytem oglądając nowo odkrytą jaskinię/polanę czy cośtam jeszcze.
Szkoda tylko, że pod względem samej walki z kolosami gra moim zdaniem troche kuleje. Właściwie nie jesteśmy w stanie pokonać olbrzyma w inny sposób, niż ten, który zaplanowali sobie autorzy. Zawsze coś trzeba zrobić w jakiś sposób, by się do niego dobrać. Nie próbowałem jeszcze grać na wyższym poziomie trudności, ale podejrzewam, że schemat walki poprostu może się tylko nieco zmienić, ale będzie to wciąż jeden sposób na danego kolosa.
W każdym bądź razie warto - dla samej przyjemności podrózowania po tym pięknym świecie.
Avatar użytkownika
Gillian
Uber Big Boss
 
Posty: 8740
Dołączył(a): Wt maja 08, 07 22:30

Postprzez MrPayne » N sie 03, 08 15:33

twilite_kid napisał(a):Poza tym przyznam, że jest on takim trochę tylko pionasem w grze - właściwie to nie o niego tu chodzi, on tylko jakby z boku obserwuje to, co się wokół dzieje, napędzany pragnieniem odnalezienia córki. Mi się takie postawienie sytuacji podobało - tu Harrego nie można nawet nazwać takim prawdziwym głównym bohaterem gry.


Cały czas miałem to na myśli. :) Silent Hill nie ściągnęło GO - z punktu widzenia miasta był on balastem - koniecznym do przywiezienia Cheryl, ale balastem.

twilite_kid napisał(a):A mnie on cholernie drażnił. W kółko mówił jak on to nie chce się mieszać w brudne interesy, że wcale zły nie był, a szedł dalej i dalej w to bagno.


Jak na pierwsze kroki w tworzeniu postaci o głębszym backgroundzie R* nie poradziło sobie najgorzej... Choć można wybuchnąć śmiechem, gdy po wymordowaniu dziesiątek ludzi i sprzedaniu ton kokainy nagle ma jakieś przebłyski typu "hej, ja nie chcę tego robić", lecz kontynuuje bez większych skrupułów.

twilite_kid napisał(a):Fahrenheit nawet ładnie w wielu miejscach połączył gameplay z cutscenkami. Ta gra w pełni zasługuje na miano interktywnego filmu. Choć jeśli spodziewasz się wielkiej swobody i nieliniowości, to się zawiedziesz.


Ech, to chyba jedyny sposób by utrzymać filmowość. Ktoś sobie wyobraża filmowego Obliviona? Zbyt wielka swoboda jest jej wrogiem i dlatego niemal żaden free-roaming nie otrzyma ode mnie pozytywnej opinii ze względu na fabułę.

twilite_kid napisał(a):Ta gra jest z kolei dziwna. Nie dla każdego. Mnie początkowo trochę odrzuciła. Dopiero po jakichś kilku miesiącach do niej wróciłem i odkryłem to jej piękno. Tu poprostu nie ma sensu śpieszyć się od kolosa do kolosa. Czasami jest tak, że pędzisz sobie gdzieś konno i utkniesz w jakimś miejscu na godzinę czy dwie, z zachwytem oglądając nowo odkrytą jaskinię/polanę czy cośtam jeszcze.
Szkoda tylko, że pod względem samej walki z kolosami gra moim zdaniem troche kuleje.


Grałem może dwie godziny, ale popieram z całego serca - sam odkryłem jakieś ogromne koloseum ukryte w gąszczu dżungli. Zapewne to jedna z aren walki z kolosem, ale i tak wrażenia były nieopisane.

Co do kolosów - są zrobione na modłę platformówki, przemieszczasz się z miejsca na miejsce i zachowując równowagę szukasz wrażliwych punktów. Może nieco uproszczone, ale jako fan tego typu zagrywek byłem usatysfakcjonowany.
"I am the bone of my sword. Steel is my body, and fire is my blood. I have created over a thousand blades. Unknown to death.
Nor known to life. Have withstood pain to create many weapons. Yet, those hands will never hold anything. So as I pray... Unlimited Blade Works."

http://ja.gram.pl/MrPayne
Avatar użytkownika
MrPayne
Zanzibar
 
Posty: 278
Dołączył(a): Pn cze 09, 08 07:31
Lokalizacja: kościół na wzgórzu

Postprzez Gillian » N sie 03, 08 15:39

Co do kolosów - są zrobione na modłę platformówki, przemieszczasz się z miejsca na miejsce i zachowując równowagę szukasz wrażliwych punktów. Może nieco uproszczone, ale jako fan tego typu zagrywek byłem usatysfakcjonowany.

Tak, tylko że do tych punktów jest jedna jedyna droga. Chciałbyś coś zrobić inaczej to się nie da. Ja myślałem, że to będzie prawdziwa walka, że kolosy będą miały jakąś inteligencję. A tu mamy tylko skrypt za skryptem. Zawiodłem się pod tym względem, ale wrażenia i przyjemność płynąca z samego jeżdżenia są nieopisane. Dlatego też dla mnie ta gra w ogóle na dyche nie zasługuje.
Avatar użytkownika
Gillian
Uber Big Boss
 
Posty: 8740
Dołączył(a): Wt maja 08, 07 22:30

Postprzez Old Snake » Śr sie 06, 08 13:17

Panowie chyba nie grali w GTA 4, bo moim zdaniem fabuła jest najlepsza z całej serii, a Nico stał się moim ulubionym bohaterem gry o kradzieży samochodów. Oczywiście Vice City ma specjalne miejsce w moim sercu alefabuła w czwórce to najmocniesza strona gry. Nie mówię tu nawet o samych misjach ale chociażby rozmowach bohaterów w wolnych chwilach, o moralnych wyborach których gracz może dokonać (co prawda nie jest ich zbyt wiele ale zawsze), no i kto zwas nie zapałał sympatią do Nikolaja Bellića, kiedy po raz pierwszy usłyszał jego wschodni akcent. Nico w przeciwieństwie do poprzednich bohaterów ma dosyć dobrze nakreśloną przeszłość (pobyt w więzieniu Tommy'ego to pikuś przy demonach wojny), wrogów z dawnych lat oraz nie jest superbohaterem, a umiejętność latania śmigłowcem jest wiarygodnie wytłumaczona (im dłużej grałem w SA tym bardziej byłem przekonany, że Carl popilotuje wahadłowiec na księżyc). Tym lepiej wcieliłem się w postać Nico, bo nie jest on bezwzględnym sku**nem (vide Claud, który patrzył jak tu każdego wydymać), nie jest też mafijnym bosem co to od zera do króla miasta się pnie (co prawda nadal lubie Vercettiego ale za bardzo przypomina on Montane w dążeniu do władzy), nie jest też supergangstashitmutherfukacoolziomem co to nawet kolejką górską da rade pojechać, a jak się postara to nawet na nartach zjedzie bez śniegu. Nico jest, że tak powiem, chłopakiem z podwórka, nie chce władzy ani statusu kingpina, co prawda za dużo gada o kasie ale rodzinie i przyjaciołom tez pomoże w biedzie. Tyle odemnie, mam nadzieję że nie zabiłem nudą ;)
Świat to poligon między dobrem, a złem
Avatar użytkownika
Old Snake
Vamp
 
Posty: 364
Dołączył(a): Śr paź 11, 06 07:54
Lokalizacja: Groznyj Grad

Postprzez Gillian » Śr sie 06, 08 14:41

Old Snake napisał(a):Panowie chyba nie grali w GTA 4

Nie, nie grali (ja przynajmniej), dlatego wypowiadają się o peesdwójkowych odsłonach serii : ).

Old Snake napisał(a):co prawda nadal lubie Vercettiego ale za bardzo przypomina on Montane w dążeniu do władzy

Taki był zamiar zdaje się. I mi się to barzdo podobało.
Avatar użytkownika
Gillian
Uber Big Boss
 
Posty: 8740
Dołączył(a): Wt maja 08, 07 22:30

Postprzez Old Snake » Śr sie 06, 08 15:48

Ja wiem, że taki zamiar był i nawet ostatnia misja w grze przypomina tą z filmu ale Tonny zginął właśnie przez chciwość ;)
Świat to poligon między dobrem, a złem
Avatar użytkownika
Old Snake
Vamp
 
Posty: 364
Dołączył(a): Śr paź 11, 06 07:54
Lokalizacja: Groznyj Grad

Postprzez MrPayne » Pt sie 08, 08 20:41

No cóż, ja po pierwszych pokracznych kroczkach w uwiarygodnianiu postaci w VCS spodziewałem się czegoś podobnego, ale nie wypowiadałem się z prozaicznego powodu nieposiadania nextgena. ;)
"I am the bone of my sword. Steel is my body, and fire is my blood. I have created over a thousand blades. Unknown to death.
Nor known to life. Have withstood pain to create many weapons. Yet, those hands will never hold anything. So as I pray... Unlimited Blade Works."

http://ja.gram.pl/MrPayne
Avatar użytkownika
MrPayne
Zanzibar
 
Posty: 278
Dołączył(a): Pn cze 09, 08 07:31
Lokalizacja: kościół na wzgórzu

Postprzez Ray » Cz gru 04, 08 20:45

fajny temacik a co powiecie na to ???
http://pl.youtube.com/watch?v=IvMw8lNT0 ... re=related
Avatar użytkownika
Ray
Pyro Bison
 
Posty: 133
Dołączył(a): Cz kwi 17, 08 18:44
Lokalizacja: Łódź

Postprzez MrPayne » Pt gru 05, 08 21:48

Ray napisał(a):fajny temacik a co powiecie na to ???


Jak dla mnie to oznacza "nie czytałem, ale chcę się pochwalić znaleziskiem". ;)

A na serio - zdaje się zabawne (jednak to mod, więc pewnie na krótką metę), ale mi bardziej w oglądnięciu tego filmiku dogodziła cudowna aranżacja "Love Theme" z SSBB... Railgun daje popalić!
"I am the bone of my sword. Steel is my body, and fire is my blood. I have created over a thousand blades. Unknown to death.
Nor known to life. Have withstood pain to create many weapons. Yet, those hands will never hold anything. So as I pray... Unlimited Blade Works."

http://ja.gram.pl/MrPayne
Avatar użytkownika
MrPayne
Zanzibar
 
Posty: 278
Dołączył(a): Pn cze 09, 08 07:31
Lokalizacja: kościół na wzgórzu

Postprzez Ray » Pn gru 08, 08 08:32

troche inaczej czytali czytali ale ktoś przerwał i ktoś sie zgubił więc niedoczytał

No cóż, ja po pierwszych pokracznych kroczkach w uwiarygodnianiu postaci w VCS spodziewałem się czegoś podobnego, ale nie wypowiadałem się z prozaicznego powodu nieposiadania nextgena.


niedziwie sie....
Avatar użytkownika
Ray
Pyro Bison
 
Posty: 133
Dołączył(a): Cz kwi 17, 08 18:44
Lokalizacja: Łódź


Powrót do Wszystko o serii

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości

cron